Dokładnie 723 kilometry mieliśmy do pokonania, aby dotrzeć na miejsce naszego kolejnego koncertu. Tym razem pojechaliśmy do Uścia Gorlickiego k. Nowego Sącza. Dla nas to taka mała egzotyka, ponieważ rzadko grywamy w górach. Ale jak już tam pojedziemy, to zawsze jest fajnie. Szkoda tylko trochę słabej frekwencji. Dzień wcześniej w tym regionie przeszły potężne ulewy i zeszły nawet lawiny błotne, dlatego słana obecność mieszkańców nie dziwi – mieli w końcu inne problemy na głowie. Ci, którzy byli sprawili nam natomiast miłe przywitanie, pełne uśmiechu i życzliwości. W sposób szczególny pozdrawiamy nasz lokalny fan klub, czyli pani z KGW Brunary.